Banki niby nie mogą mogą udzielać kredytów oprocentowanych wyżej niż 20%, jednakże teoria teorią, a praktyka wygląda zupełnie inaczej.
O kredytach bardzo rzadko się piszę na blogach traktujących o wolności finansowej. Wynika to z faktu, że kredyty w ośiągnięciu tej wolności tylko przeszkadzają. Z rzadka wspomina się o kredytach dobrych jakimi są dotowany kredyt studencki i w większości przypadków hipoteka.
W tym wszystkim zapomina się o ludziach którzy albo są na kredytach, albo dopiero zaczynają swoją drogę do wolności finansowej i nie zbudowały jeszcze odpowiedniego funduszu awaryjnego. A niestety nie da się przewidzieć wszystkiego i możemy być w sytuacji, w której jesteśmy zmuszeni do wzięcia kredytu.
A banki przy kredytach gotówkowych mają całkiem niezły aresenał różnych pułapek.
Pierwszym jest oprocentowanie kredytu/pożyczki.
Bank eksponuję jakieś bardzo korzystne oprocentowanie np. 9%, czy w ekstremalnych przypadkach nawet 0%. To wszystko jednak chwyt marketingowy, gdyż praktycznie zawsze dochodzą dodatkowe opłaty typu opłata przygotowawcza, ubezpieczenie kredytu które znacząco zwiększają koszty tego kredytu.
Dlatego zawsze należy patrzeć na RRSO (rzeczywistą roczną stopę procentową). Ogólnie jest całkowity koszt kredytu ze wszystkimi opłatami dodatkowymi (ubezpieczenie, opłata przygotowawcza itd.). Mówi nam ona ile płacimy za korzystanie z pieniędzy udzielonych nam przez bank.
![]() |
Jak kredyt oprocentowany na 11,5% kosztuje nas 36,6% w skali roku |
Dla kredytu o wysokości 1200 PLN, spłacanego jednorazowo po 12 miesiącach kwotą 1440 PLN, RRSO będzie wynosić 20%. Dla podobnego kredytu spłacanego w 12 ratach po 115 PLN RRSO będzie wynosić ok. 30,12%. W drugim przypadku RRSO jest wyższa, pomimo że klient oddaje łącznie bankowi mniej. Wynika to z tego, że po kolejnych miesiącach będzie mógł on dysponować tylko częścią pożyczonych pieniędzy.
Jak widać wskaźnik ten nie mówi bezpośrednio ile pieniędzy oddamy bankowi, ale pozwala oszacować koszty kredytu. Nie jest to może doskonały wskaźnik, ale nic innego na razie nie wymyślono.
Mimo wszystko w większości banków konstrukcja kredytów i pożyczek gotówkowych jest identyczna (to znaczy zadłużenie spłacamy w miesięcznych ratach), a to pozwala nam bezpośrednio porównywać koszty.
Kolejną ważną składową jest opłata przygotowawcza.
Powoli odchodzi ona w niepamięć, ale wiele banków nadal ją pobiera. Opłata ta pobierana jest najczęściej z kwoty kredytu (czyli dostajemy nominalnie mniej pieniędzy niż wnioskowaliśmy) i najczęściej można próbować ją negocjować.
Trzecim elementem kredytu są ubezpieczenia.
W większości przydatków ubezpieczenia nie chronią nas przed żadnym ryzykiem, a są kolejnym zyskiem banku dzielonym z firmą ubezpieczeniową (w większości przypadków z tej samej grupy kapitałowej co bank). Problemem z ubezpieczeniem kredytów jest to że nie są one na nas, tylko na bank. Czyli mi sami nie możemy wnioskować o wypłatę ubezpieczenia tylko bank. Zresztą konstrukcję tych ubezpieczeń są tak zrobione by nie wypłacić pieniędzy lub wypłacić je jak najpóźniej. I tak przy ubezpieczeniu od utraty pracy musimy zostać zwolnieni, i nawet po tym musimy czekać 60 dni aby ubezpieczenie zostało uruchomione. I decyduje o tym bank a nie my. A kredyt sam się nie spłaca i nadal musimy zanosić pieniądze do banku.
Kolejnymi kosztami kredytu nie uwzględnionymi w RRSO jest tak zwany cross-selling. Czyli bank nam obniży prowizję a my weźmiemy kartę kredytową lub założym konto osobiste.
I tak karty nie będziemy używać i mimo iż w pierwszym roku jest za darmo to w następnych już będziemy płacić za to, że ją mamy. A z kontem? Niech bank ustali konto jako rachunek do spłaty kredytu a potem wprowadzi opłaty za jego korzystanie. I już musimy co miesiąc płacić kilka złotych za konto, lub płacić za aneks do umowy kredytowej. I tak źle i tak niedobrze.
Ludzką rzeczą jest zapominać i jeżeli zapomnimy o naszym kredycie to bank też obciąży nas kosztami. W większości przypadków te opłaty są całkowicie nieuzasadnione jak to ma w przypadku opłaty za nieterminową spłatę karty kredytowej. I tak należy dokładnie czytać jak, kiedy są wysyłane monity i ile one kosztują. Oczywiście nie powinniśmy zakładać że będą opóźnienia w spłacie, ale jeżeli bank chce nas w ten sposób doić to czy nie lepiej sobie poszukać innego banku?
Biorąc kredyt warto być optymistą. I jeżeli nasza sytuacja się poprawi to najlepiej jakby można było bez żadnych opłat spłacać kredyt przed terminem jak i nadpłacać raty. Dodatkowo warto sprawdzić, że wpłaty będą automatycznie księgowane na rachunek kredytu, a nie że za każdym razem będziemy musieli składać pisemko do banku że chcemy by nadpłata była przeksięgowana.
Jak już spłacimy kredyt koniecznie powinniśmy wziąć zaświadczenie o spłacie kredytu. To są kolejne koszta, i niektóre banki słono karzą sobie płacić za taki świstek papieru. A lepiej go mieć, bo jak się zdarzy jakiś magiczny błąd systemu i nasz kredyt nie zostanie odfajkowany jako spłacony to po kilku miesiącach lub nawet latach możemy się bardzo zdziwić jak firma windykacyjna zapuka do drzwi, a my będziemy musieli udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądem.
Mam nadzieję że wiecie teraz na co należy zwracać uwagę przy braniu kredytów, aczkolwiek najlepszym sposobem na unikanie wszelkich pułapek kredytowych jest nie brać kredytów.
A następnym razem jakie rozwiązania są według mnie najkorzystniejsze jeżeli ten kredyt musimy wziąć.