W owym piśmie, poza standardowym wezwaniem do przekazania dokumentów (bo do e-sądu nie wysyła się żadnych dokumentów, więc skąd owy sąd rejonowy miałby je mieć), znalazło się jeszcze wezwanie do wniesienia opłaty za pozew. Wszystko do wykonania w ciągu 14-dni. Prawnikiem nie jestem, przepisów postępowań nie znam na pamięć, ale z tego co się orientuje opłata wniesiona do e-sądu powinna zostać uznana przez sąd do którego sprawa została przekazana.
Łapie więc za telefon i dzwonię do sądu o co biega. W sekretariacie tłumaczą mi, że sędzia podjął taką decyzję i skoro ją podjął to miał ku temu przesłanki. Kolejny telefon, tym razem do sekretariatu e-sądu. Tam mi babka mówi, że tamci (sąd rejonowy) żądać ode mnie wniesienia ponownie opłaty prawa nie mają i się nie znają na obowiązujących przepisach.
Kolejny telefon do sądu rejonowego i mówię im, że e-sąd twierdzi że dostali rozporządzenie od ministra sprawiedliwości i że w tym rozporządzeniu jest napisane, że mają traktować sprawę przekazaną tak jakby opłata była wniesiona. Kobieta w sekretariacie mówi, że przekaże informację sędziemu i może sędzia zmieni decyzję.
Telefon następnego dnia i się okazuje, że sędzia nie znalazł podstaw do zmiany decyzji. Więc znowu dzwonię do e-sądu, tłumaczę co i jak, proszę o podstawę prawną, babka mówi, że mam jej podać dane i ona zadzwoni do tamtego sądu. Podaję więc numer telefonu, sygnaturę sprawy i dzwonię, następnego dnia, czy wszystko sobie przetrawili. W sekretariacie mówią, że telefon dostali sobie porozmawiali, ale sędziego nie ma i do końca tygodnia nie będzie (jest środa 10.11, godziny przedpołudniowe, czyli sędzia zrobił sobie wyjątkowo długi weekend).
W końcu dzwonię dzisiaj, jak zwykle standardowe powitanie, imię nazwisko sygnatura sprawy i proszę czekać.
Zostałem połączony z sędzią i się zaczyna kolejna jazda.
Pytam się go grzecznie, czy zostały mu przekazane materiały z e-sądu, a on do mnie:
- nie będzie mnie Pan pouczał;
- Proszę Pana, nie będziemy na ten temat dyskutować;
- Ja już podjąłem decyzję ;
- Niech Pan robi co uważa za słuszne (w domyśle: a jak nie zapłacisz to odrzucę pozew)
Ogólnie pomimo kulturalnej rozmowy zostałem zbesztany, za to że zajmuje sędziemu czas i podważam jego decyzję, mimo iż nie jest to moje widzimisię, a oparte na informacjach z innego sądu.
Czyli jak widać po tytule naprawdę niezły burdel tam mają, skoro jeden sąd twierdzi jedno, a inny co innego.
Dlatego zamierzam opłacić ten pozew raz jeszcze, aby mi go nie odrzucili. Po tym jak go opłacę piszę do e-sądu (wszystkie pisma do e-sądu składamy drogą elektroniczną z poziomu swojego konta, czyli nie musimy wydawać na znaczki) o zwrot opłaty za tamten pozew, bo przecież jeszcze raz zapłaciłem za niego. E-sąd opisze że mi nie odda (pytałem się czy jak tam zapłacę to mi oddadzą, powiedzieli, że nie bo tamci nie mają prawa żądać opłaty). Jak dostanę pisemko od e-sądu z wytłumaczeniem, dlaczego mi nie oddadzą - bo muszą uzasadnić swoją decyzję. To z tym uzasadnieniem napiszę do prezesa sądu rejonowego, że sędziowie u niego nie znają prawa i w ogóle mają ludzi w dupie i żądam zwrotu mojej kasy.
Zobaczymy co odpowie.
Chyba, że wy czytelnicy macie pomysł jak wybrnąć z tego impasu (w środę najpóźniej muszę wysłać dokumenty).
Polecam również raport na temat zmian w polskim sądownictwie w ciągu 20-lat, przygotowany przez FOR.
Raport dostępny tutaj.
A poniżej kultowy cytat: