to zaczynam się zastanawiać czy mój portfel nie jest ujemnie skorelowany z indeksem najwidoczniej spółek na naszej giełdzie. No bo właśnie są bite rekordy, a mój rachunek jak nie jest ciągle o tej samej wartości to nawet jeszcze spada.
Po prostu wściec się można.
Jednakże jak sobie popatrzymy jak są robione ostanie wzrosty na GPW to się wyjaśnia czemu portfel stoi w miejscu:
Cały wzrost robiony jest praktycznie tylko i wyłącznie na WIG20, podczas gdy mniejsze spółki drepczą w miejscu. Nie chce tutaj spekulować kto stoi za tymi wzrostami, jednakże nie można wprost powiedzieć, że to tylko zagranice, bo przy taki wzrostach widzielibyśmy umocnienie naszej waluty, a tym czasem € jest znowu po 4 złote.
Zresztą nie jest ważne kto kupuje, ważne że te obecne rekordy to raczej dmuchanie balonika niż wzrost szerokiego rynku jakby po normalnej hossie oczekiwać. I raczej hossa na pełnym rynku nie nastąpi, bo daleko nam jeszcze do pełnego optymizmu, a zagrożenia z każdej strony czeka by zagrozić wzrostowi gospodarczemu (jak i księgowości i statystyce).
Oczywiście dochodzi tutaj efekt psychologiczny że niby wszyscy w koło zarabiają a ja stoję w miejscu więc pewnie robię coś nie tak. I to są właśnie moment, gdzie zaczynamy poznawać siebie jako inwestora, i jeżeli nie jesteśmy w stanie realizować naszej strategii to być może warto oddać kasę w zarządzanie do funduszy niż miotać się w te i we wte. Szczególnie mógł się o tym przekonać ktoś kto kupił akcję dzisiaj na otwarciu, a potem cały czas powolny zjazd.
Dlatego przy inwestowaniu nie tylko liczą się umiejętności z zakresu analizy technicznej czy fundamentalnej (bądź rzucania lotką), ale przede wszystkim psychologia i znajomość samego siebie.
Bo do giełdy trza być twardym, a nie miętkim:)