Książka ta pozwala wyrobić sobie pogląd na temat giełdy, który chciałbym pokrótce przedstawić.
Graham inwestuje na giełdzie. Z czego on sam to inwestowanie określa ścisłą definicją, którą obecnie nazywamy inwestowanie w wartość. On kupuje udziały konkretnych spółek, które mają stabilną pozycję na rynku i są duże, oraz wypłacają dywidendy. Dodatkowo radzi on tworzyć portfel oparty na akcjach i obligacjach w proporcji 50/50% i ewentualnie regulowanie poziomu akcji 25-75% w zależności od ich ceny. To znaczy kiedy ceny akcji rosną zwiększa on udział w obligacjach i na odwrót kiedy ceny akcji maleją zwiększa udział w akcjach.
Dzięki książce można sobie uświadomić jak nierozwiniętym rynkiem jest polski rynek akcji i obligacji. Dopiero co otwarty rynek obligacji Catalyst umożliwia łatwy zakupi innych bezpiecznych obligacji niż skarbu państwa - na przykład obligacje miasta Warszawy itd. Krótka historia GPW uniemożliwia głębszą analizę spółek, szczególnie że wiele dużych spółek notowanych jest krócej niż 5 lat. Bark funduszy indeksowych uniemożliwiających łatwe inwestowanie w indeks, przez co zmuszeniu jesteśmy kupować kontrakty lub jednostki indeksowe, które nie uwzględniają wypłacanych dywidend. Dodatkowo 99% polskich TFI jako benchmark stosuje WIG20 przez co:
a) jesteśmy ograniczeni ruchamu indeksu
b) nie mamy szansy liczyć na jakieś spektakularne wyniki naszej inwestycji indeks WIG wzrósł o ~45% a fundusze akcji polskich z reguły o jakieś 30-35% (wyjątek ARKA - 55%)
Wzrost indeksu oznacza tylko wzrost wartości naszego portfela, który równie dobrze w przyszłym miesiącu może być -20%. Natomiast przy inwestowaniu w spółki mielibyśmy czysty zysk w postaci dywidend. A te w roku 2009 był bardzo duże. Oscylowały w granicach 6-7% wartości akcji w dniu odcięcia prawa do dywidendy. Co w porównaniu z lutowym dołkiem oznaczało dywidendy wielkości 50% wartości akcji - patrz KGHM.
Inną metodą zarabiania na giełdzie jest spekulacja. Wielu osobom spekulacja kojarzy się bardzo negatywnie. Spekulacja sama w sobie nie jest zła. Można na niej zarówno zarabiać jak i tracić. Jednakże jest bardzo niebezpieczna. Graham mianem spekulacji nazywa wszystkie transakcje w ramach jednego dnia, miesiąca, ba nawet półrocza. Wiele osób handluje akcjami w bardzo krótkim terminie, dzień, tydzień. Opierają oni swoje zakupy na podstawie analizy technicznej. Część osób nawet nie wie nic o spółce poza jej tickerem. Nie patrzą czy spółka ma zyski, czym się zajmuje, tylko kupują akcje na podstawie wykresu. Czy to źle czy to dobrze?
Ciężko powiedzieć. Zadaj sobie pytanie ile osób dorobiło się na day-tradingu, czy na spekulacji na akcjach. Szczególnie mówię tu o osobach młodych, których portfel jest bardzo mały i same prowizje maklerskie są znaczące.
Proszę spojrzeć na spółkę AtonHT notowaną na rynku NewConnect. Jej akcje w ostatnim czasie zdrożały o 250%. Tylko i wyłącznie na podstawie informacji o zawartym kontrakcie w USA. Sama spółka nie przynosi zysków. Osoby które kupują akcje tej spółki teraz kupują marzenia. Marzenia, że kiedyś będzie to duża firma. Obecnie jest to mała, choć innowacyjna firma, która ma przed sobą perspektywy. Jednakże nie jest pewne i na 90% osoby te sprzedadzą akcje tej firmy co najmniej z kilkudziesięcio procentową stratą.
Z drugiej strony i przy takiej strategi można zarobić. Przypomina to wtedy bardziej skok Fortuny, niż jakąś strategię. Jeden złoty strzał i można przejść na emeryturę.
Sam Graham przyznaje jednak, że na spekulacji można zarobić. Jednakże kategorycznie zabrania mieszania pieniędzy przeznaczonych na spekulację z tymi na inwestowanie.
Moje podejście kieruje się bardziej w stronę myślenia Grahama. Analiza techniczna, mimo iż częściowo podparta jest psychologią jest bardziej wróżeniem z fusów niż metodą badawczą w sensie naukowym. Jeśli ktoś na niej zarabia to gratuluje. Sam będę jednak wpierw analizować spółki od strony fundamentalnej, patrzyć na zyski, plany rozwoju, a analizę techniczną zastosuję na samym końcu, zresztą jako pomoc przy określeniu godziwej ceny.
Na przeczytanie czeka również książka Kontrakty Terminowe w Praktyce, która prezentuje odmienny punkt widzenia.