Długi, samo to słowo nacechowane jest bardzo negatywnie. Kiedyś bycie w długach było czymś wyjątkowym, dzisiaj staje się to normalnością, z każdej strony jesteśmy bombardowani ofertami kredytów, pożyczek, zakupów na raty. Mówią, jak to cię nie stać weź pożyczkę i kup. I tak człowiek nawet nie wie kiedy i posiada coraz większe długi i zanim się orientuje pracuje głownie dlatego by spłacać raty za coraz to kolejny kredyt.
Jeżeli zadajesz sobie pytanie jak wyjść z długów to dobrze. To pierwszy krok by przestać pracować dla banku/ sklepu/ itd., a zacząć pracować dla siebie. Jednakże nie jest to proste. Nie ma magicznego sposobu, za pomocą którego znikną wszystkie nasze długi. Upadłość konsumencka mimo, iż istnieje nie jest dla każdego, gdyż warunki jakie trzeba spełnić są bardzo wyśrubowane.
Ja sam jako student byłem bardzo zadłużony, tutaj kredyt na jednej karcie, tu na drugiej, zadłużenie w rachunku dodatkowo tutaj opłata za konto, kartę, itd.. Może dla osoby która zarabia średnią krajową nie były to kwoty duże. Ale jak na moje możliwości zarobkowe był to kwoty znaczące po podliczeniu odsetek i opłat wyszło mi że rocznie oddaje bankom tyle ile zarabiam poprzez 2 weekendy.
Uświadomienie sobie tego było bodźcem do działania. I tak powstał plan który pomógł mi się wydostać z długów.
Czyli jak wyjść z długów?
Pierwsze to przygotować nasze miesięczne przepływy pieniężne. Musimy spisać ile komu jesteśmy dłużni, jakie płacimy opłaty za jakie usługi, ile wydajemy na jedzenie i wszystkie inne wydatki. Cały ten budżet będzie podstawą dla naszego planu.
Jeżeli jesteśmy w długach to najbardziej prawdopodobnym założeniem jest że wydajemy więcej niż zarabiamy. Dlatego pierwszym krokiem jest znalezienie czegoś z czego możemy zrezygnować i nie wydane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na spłatę długów. Możliwości jest dużo, niektóre są prostsze - na przykład zrezygnowanie z zakupu gazet, magazynów, jedzenia na mieście, napojów i słodyczy z automatów. Inne są troszkę trudniejsze - zmiana rachunków bankowych, abonamentów na telefon, ubezpieczenie samochodu itd., ale są możliwe. Im więcej uda się nam zaoszczędzić tym lepiej, tym każdy miesiąc będzie łatwiejszy bo coraz mniej będziemy musieli oddawać do banku.
Kiedy generujemy już jakąś nadwyżkę finansową możemy zacząć spłacać kredyty i długi. Ale tutaj też nam potrzebny jest jakiś plan. Najpierw należy sklasyfikować nasze długi pod względem wielkości jak i oprocentowania. I mimo iż logika nakazuje spłacać wpierw dług o jak największym oprocentowaniu to nie w każdym wypadku jest to najlepsze wyjście. Czasem łatwiej i lepiej jest spłacić jak najmniejszy dług, by dostać psychicznego kopa który jeszcze bardziej nas zmotywuje do pracowanie nad wyjściem z długów. W moim przypadku było to spłacenie na przykład overdraftu na koncie który miałem non stop od kilku lat. Ten ruch pozwolił mi nie tylko zaoszczędzić na odsetkach - jakieś 4-5 złotych miesięcznie, ale co najważniejsze zamknięcie konta w Pekao S.A. i zaoszczędzenie kolejnych 4 zł na comiesięcznej opłacie za konto.
Ja mam jeszcze jeden system, który ma swoje wady i zalety. Mianowice polega on na tym że nie całą zaoszczędzoną kwotę spłacamy, tylko na przykład 75%-80%, a pozostałą część oszczędzamy na jakimś koncie gdzie te pieniądze będą w miarę łatwo dostępne. Życie nauczyło mnie że zawsze należy mieć jakąś nadwyżkę gotówki ponad zaplanowane wydatki, bo nie zawsze da się wszystko przewidzieć. A szkoda by nasz plan zakłóciła na przykład nagła wypłata gotówki z karty kredytowej, lub jakakolwiek inna sytuacja. Nieraz się zdarza, że pracodawca się spóźni z wypłatą, czegoś to zabraknie, coś się zepsuje itd. A nawet jak nadwyżka nie starczy na spłatę całości, to zmniejsza nasze kolejne zadłużanie się. A to jest plus. Minusem jest że cała ta oszczędzana nadwyżka może być przeznaczona na spłatę długu, który zawsze jest znacznie wyżej oprocentowany niż jakiekolwiek konto oszczędnościowe. Ale nie można mieć wszystkiego.
Kiedy mamy już taki plan to należy się go trzymać i go wykonywać miesiąc za miesiącem. Zaletą jest że już po niewielkim okresie czasu zaczniemy zauważać poprawę w postaci coraz to mniejszych odsetek. A kiedy już się pozbędziemy długów, można przemyśleć czy te wszystkie wydatki z których zrezygnowaliśmy były naprawdę tak konieczne. Jeśli dojdziemy do konkluzji, że nie to może zacząć oszczędzać na przyszłość i rozpocząć zupełnie nowe życie wolne od długów i oddawania swoich ciężko zarobionych pieniędzy komu innemu, tylko zmuszenie ich do pracy dla nas.
Dodatkowo polecam relację na żywo z frontu walki z długiem w wykonaniu grapkulca: Pier***** kredyty
Wykres dnia: Coraz mniej czasu na uratowanie roku
16 godzin temu
3 komentarzy:
Najważniejsze też jest to, aby długi nie przekraczały 50% twoich dochodów. To zawsze powtarzała mi mama, niestety jej nie posłuchałam i zaczęły się schody do piekła. Wydawało mi się wtedy, że dam radę i nadrobię tą stratę. Jak ktoś przekroczy tą granicę to jest ugotowany na zawsze.
Najważniejsze!!!!!!!!!!!!!!
W zasadzie 50% nie ma żadnych kompromisów.
Bliska Ci osoba jest bardzo potrzebująca, umiera,
nie ma na życie, nie ma pracy. NIE I KONIEC NIE STAĆ CIĘ. Może płakać, błagać, nie bierz kredytu. Pomagaj jak możesz z tego co masz. Kontaktów, znajomych w pracy i poza nią. Tylko nie z kredytu!!! Wiem to z doświadczenia. Nigdy nie przekraczaj 50% swojego zarobku, bo nie wyjdziesz z tego zadłużenia.
witam jak sie ma dlugi i komornika to juz nikt ci nie pomoze a te oferty co sa w internecie to wielka sciema ani znajomy nikt nie pomoze
Zapraszam do komentowania i dyskusji.
Nie akceptuję wulgaryzmów i komentarzy niedotyczących wpisu, a także z rażącymi błędami ortograficznymi. Takie komentarze i typowy spam z podpisem typu: "Kredyt dla każdego" będą usuwane. Reklamy można kupić przez AdWords lub AdTaily.
Masz jakieś pytanie/sugestię niezwiązaną z postem? Napisz na adres mailowy.