Zasadą najważniejszą jest kontrolować swoje emocje i nie dać przejąć im kontrolę nad nami. Nie oznacza to że mamy inwestować bez emocji bo tego po prostu fizycznie nie da się zrobić. Każda nasza decyzja inwestycyjna musi być przemyślana, przynajmniej jeśli chodzi o podstawowe założenia. Nigdy nie należy inwestować tylko pod wpływem czyjejś opinii, rekomendacji biura maklerskiego, lub z powodu gwałtownego wzrostu cen.
Kupując akcje, czy jakikolwiek inny produkt inwestycyjny, przed oczami mamy z reguły ile możemy zarobić. Widzimy te złote góry. Jednakże bardzo rzadko zastanawiamy się ile możemy stracić. I to jest drugi najważniejszy błąd, po części wynikający z niemożności opanowania emocji. Do tej zasady można podejść z dwóch stron:
- pierwsza dotyczy naszej straty jako straty na całym kapitale. Tutaj należy przyjąć stratę nie większą niż 2% całego kapitału dla pojedynczej transakcji, dla osób bardziej nastawionych na ryzyko może być to więcej, ale niech to nie przekracza nigdy 5%. Chociaż z osoby większą awersją do ryzyka mogą przyjąć stratę nie większą niż 2% na danym rynku. Oznacza to że jeżeli mamy 10 tyś. złotych i kupujemy 100 akcji po 20 złotych, to niezależnie od sytuacji na rynku sprzedajemy te akcje po cenie 18 złotych(założenie ze stratą 2%)
- druga dotyczy nie przekraczania strat na danej transakcji. Załóżmy że kupujemy akcje za nikłą cześć naszego kapitału i pozwala nam to stratę na rzędu 60-80% dla zasady pierwszej to przede wszystkim należy chornić kapitał i nie dopuszczać do straty większej jak 20% na pojedynczej transakcji. Dlaczego ta wartość a nie inna? Z bardzo prostej przyczyn, jeżeli coś spadnie o 50% a później wzrośnie o 50% nie oznacza to że wychodzimy na 0.
Spójrzmy na poniższą tabelę:
Ile potrzeba zyskać aby odrobić stratę?
Jak widzimy straty powyżej 20% wymagają już coraz większych zysków aby wyjść na 0.
Oczywiście jak mamy znacznie mniejszą tolerancję ryzyka to należy wybrać stratę mniejszą na przykład 10%. To dlaczego mamy tolerować straty na poziomie 10%, a nie zamykać transakcje natychmiast po pojawieniu się straty? Z bardzo prostej przyczyny. Rynki kapitałowe charakteryzują się zmiennością i nawet w trendzie wzrostowym zdarzają się małe wahania kursu w dół i szkoda tracić pieniądze na każdym wahaniu i płacić prowizję, skoro dana inwestycja cały czas zarabia.
Jako praktyczne przełożenie zasad dotyczących nietracenia kapitału jest zasada dotycząca stop losów. Mówi ona stosuj zlecenia typu stop. Są to zlecenia które aktywują się kiedy cena papieru spadnie do określonego poziomu. Oznacza to że nawet kiedy nie ma nas przy komputerze, a cena spadła do -11% to automatycznie pojawia (i realizuje) się zlecenie sprzedaży danej inwestycji. Oczywiści można stosować też "mentalne stop losy" ale to wymaga naprawdę dużej dyscypliny i nie pomaga w sytuacjach krytycznych - na przykład pojawia się plotka że spółka to bankrut, następuje paniczny wysyp akcji i kurs zamknięcia jest znacznie poniżej naszej dopuszczalnej straty.
Kolejna i ostatnia na teraz zasada, to że nie należy zamieniać zysku w stratę. Czyli że jak nasza inwestycja jest +10% i zaczyna spadać to przy +5% procentach ją sprzedajemy. Wiem że jest ciężko to realizować, bo może wzrośnie, bo... niestety rynek kapitałowy jest brutalny i lepiej zadowolić się zyskiem 5% niż potencjalnym zyskiem 20% a realną stratą 10%.
Podsumujmy:
- poznaj i kontroluj swoje emocje
- nie dopuszczaj do straty większej jak 2% kapitału i/lub maksymalnie 20% na jednej transakcji
- korzystaj ze zleceń stop loss i stop limit
- nie zamieniaj zysku w stratę
Mam nadzieję że ten tekst okaże się przydatny i będzie jednym z wielu dotyczących porad jak inwestować.