Obligacje bankowe jako sposób na wyższe oprocentowanie.

Debiut Alior Sync mamy już za sobą i patrząc na jego ofertę nowego rozdania w wojnie depozytowej nie ma co oczekiwać. Co prawda mBank się wychylił z lokatą na 6,5%, ale poza ofertami dla nowych klientów można przyjąć, że 6,5-7% brutto to maksimum na co można liczyć w bankach.

Jednakże są inne sposoby które pozwalają osiągać większe zyski przy małej zmienności wartości aktywów i akceptowalnym ryzyku. Tym sposobem jest inwestycja w obligacje korporacyjne notowane na rynku Catalyst.

GPW Catalyst

Rynek obligacji ostatnimi czasy nie miał zbyt dobrej passy przez skandale i problemy spółek notowanych na tym rynku (Anti, Krzętle, Fojud, Budostal) jednakże nie jest to powód dla przekreślania całego rynku. Co prawda większość papierów na rynku Catalyst to deweloperka i spółki windykacyjne, jednakże są wśród nich także obligacje banków krajowych, które w mojej opinii stanowią ciekawą alternatywę dla lokat bankowych.

Recenzja Alior Sync

Długo wyczekiwany (przede wszystkim z powodu darmowej stówy i całkiem całkiem kampanii marketingowej) oficjalnie ruszył w czwartek. O Syncu pisałem już wcześniej tutaj, gdzie wyłuskałem z przekazu marketingowego co ma być nowego.

Sam wniosek o konto wypełniłem już w czwartek, tego samego dnia zleciłem przelew weryfikacyjny i konto zostało aktywowane, a zalogowałem się po raz pierwszy w piątek.

Co do samej procedury otwarcia konta (której nie będę opisywał, gdyż jest prosta jak drut, a instrukcje krok po kroku można znaleźć na innych blogach, np. tutaj "klik"), muszę stwierdzić że jest ona naprawdę szybka i wygodna.

A czy ty płacisz za kartę kredytową?

Karta kredytowa jest dosyć specyficznym narzędziem. Nieumiejętnie używana może być zabójcza dla naszych finansów, płacenie nią za granicą może sporo kosztować ze względu na prowizje i przewalutowania (dotyczy to w sumie wszystkich kart).
Jednakże karta kredytowa ma też swoje zalety, jaką jest niewątpliwie okres bezodsetkowy, oraz dodatkowa ochrona w postaci procedury chargeback.

Jeszcze kilka lat temu, przed kryzysem finansowym banki rozdawały karty na lewo i prawo. Sam dostałem kartę kredytową ING listem do domu z niewielkim limitem, której w ogóle nie zamawiałem. Obecnie banki nie są tak chętne w rozdawaniu kart kredytowych, przez co ich liczba systematycznie spada. Jednakże powoli widać na rynku zmianę trendu, czego przykładem może być akcja banków z grupy BRE Banku zachęcająca do przeniesienia karty kredytowej (mBank i Multibank).