Uruchomienie rynku Catalyst w roku 2009, było jednym z lepszych posunięć GPW. Inwestorom indywidualnym dało to dostęp do szerokiej gamy obligacji emitowanych przez różne firmy, a samym firmom dodatkową możliwość pozyskiwania kapitału.
Sam na rynku Catalyst inwestuje od 2010 roku i muszę powiedzieć że idzie mi całkiem nieźle. Średnioroczna stopa zwrotu z inwestycji od tego czasu wynosi 6,95%. Nie zmienia to faktu że obligacje korporacyjne są obarczone ryzykiem, a lista emitentów z problemami jest dosyć długa i praktycznie wydłuża się co miesiąc.
Na szczęście u mnie nie było jeszcze żadnych problemów i odsetki są wypłacane w terminie, jak i wykup następuje zgodnie z planami (a nawet załapałem się na przedwczesny wykup). Oczywiście jest też w tym zasługa pewnych kryteriów, które stosuję wybierając obligacje.
Poza samym prześwietleniem emitenta staram się wybierać obligacje firm, które są notowane na GPW, bądź na rynku NewConnect. To kryterium ma tę zaletę, że pozwala prześledzić historię finansową emitenta, jak wyglądają przepływy pieniężne w firmie, oraz jak wygląda realizacja planów inwestycyjnych (np. z prospekty emisyjnego).
Ale czy tylko?
Rok temu GANT przeprowadzał emisję publiczną swoich obligacji. Posiadałem już wcześniej obligacje GANTa (serie GNT0312 i GNT0912), ale nie zdecydowałem się wziąć udziału w tej ofercie, co patrząc na obecne kłopoty tej spółki, było dobrym posunięciem. Przeglądając blogi finansowe w tamtym okresie, przypominam sobie, że ktoś również nie zdecydował się na zakup tych obligacji, gdyż między innymi akcje tej firmy znajdowały się od dłuższego czasu w trendzie spadkowym.
Dla mnie nie był to wtedy argument, ale ta argumentacja utkwiła mi w pamięci (przy okazji jeżeli autor tamtego wpisu czyta to, niech da znać to podlinkuje).
Dlatego dzisiaj chciałbym przedstawić wam wyniki pewnego eksperymentu. Mianowicie wziąłem kilka spółek, które nie wykupiły swoich obligacji w terminie i sprawdziłem jak się zachowywały ich kursy w ciągu 12 miesięcy przed wykupem. Oczywiście lista ta nie jest pełna, wiele spółek zbankrutowało lub zostały wycofane z obiegu przed wykupem (np: Religa Development, Rodan).
Oto co wyszło:
Jak widać na 5 spółek które wziąłem pod uwagę 4 były w trendzie spadkowym, a jedna (Vedia) w bocznym. Co ciekawe spółki które były notowane na GPW (Gant, Mirraculum, Polimeks Mostostal) znajdowały się w bardzo silnym trendzie spadkowym.
Oczywiście próba jest za mała by wysuwać jakieś zdecydowane wnioski, ale coś jest na rzeczy. Jako że rynek akcji jest znacznie bardziej dynamiczny od rynku obligacji jest znacznie bardziej prawdopodobne że się wcześniej wyłapie jakieś problemy i tym samym mieć możliwość ewakuacji wcześniej (nawet z niewielką stratą).
Dlatego obecnie, poza przeglądaniem raz na kwartał sprawozdań finansowych ze spółek oraz sprawdzania od czasu do czasu komunikatów bieżących obserwuje również kursy spółek, których obligacje posiadam (na chwile obecną są to 3 spółki).
A co ty myślisz o tym sposobie? Czy sam inwestujesz w obligacje korporacyjne?
Aktualizacja 21.10.2013: Okazało się że autorem wpisu na temat nieprzystąpienia do IPO Ganta spowodowanym trendem spadkowym na akcjach tej spółki jest Radek Chodkowski, znany bardziej jako Humanista na Giełdzie. Rzeczony wpis można przeczytać tutaj (>klik<).
Dodatkowo Radek proponuje również odwrócony mechanizm w swoim ostatnim wpisie.
Wykres dnia: Coraz mniej czasu na uratowanie roku
7 godzin temu
0 komentarzy:
Zapraszam do komentowania i dyskusji.
Nie akceptuję wulgaryzmów i komentarzy niedotyczących wpisu, a także z rażącymi błędami ortograficznymi. Takie komentarze i typowy spam z podpisem typu: "Kredyt dla każdego" będą usuwane. Reklamy można kupić przez AdWords lub AdTaily.
Masz jakieś pytanie/sugestię niezwiązaną z postem? Napisz na adres mailowy.