Tego dnia leciał dwoma różnymi liniami: wpierw OLT Express a potem Wizzarem i sam miałem wątpliwości czy OLT nie nawali, a tutaj niespodzianka wszystko odbyło się bez problemu. Tak na marginesie to było tydzień wcześniej zanim OLT zawiesiło wszystkie loty i poszło w diabły.
tutaj pewnie odszkodowania by nie było |
W każdym razie brat przybył na miejsce 10h po czasie, czyli przysługiwało mu zarówno prawo do opieki jak i odszkodowanie. Opieka linii Wizzair polegała na wręczeniu vouchera na 4€ (tylko jednego!), który tak naprawdę starczał tylko na paczkę czipsów.
Po przyjeździe do nas zabraliśmy się za dochodzenie naszych praw. Najpierw poszła reklamacja do Wizzaira przez ich formularz reklamacyjny w którym żądaliśmy:
- zwrotu pieniędzy wydanych na jedzenie i napoje podczas oczekiwania na opóźniony lot (jakieś 80 złotych)
- odszkodowania za opóźnienie w wysokości 250€ (na podstawie rozporządzenia (WE) nr 261/2004). Odszkodowania było to w naszej opinii całkowicie zasadne, gdyż opóźnienie wynikało z przyczyn technicznych, na co dostaliśmy odpowiednie zaświadczenie)
Odpowiedź była w miarę szybka, ale nie całkiem satysfakcjonująca. Wizz zgodził się oddać pieniądze za jedzenie i picie, ale w sprawie odszkodowania odpisał że "Usterka techniczna samolotu regularnie serwisowanego jest uważana za „nadzwyczajną okoliczność” i w tym przypadku przewoźnik jest zwolniony z wypłaty odszkodowania."
Problem w tym że usterka techniczna może być podstawą do wypłaty odszkodowania, o czym mówi wyrok Trybunału Sprawiedliwości w sprawie C-549/07 (no chyba że ptak wpadnie w silnik, ale to nie była przyczyna).
Więc poszła reklamacja reklamacji gdzie powołaliśmy się na powyższy wyrok, ale Wizz odpisał że podtrzymuje swoje stanowisko i że jak nam się nie podoba to możemy się zwrócić do ULC ze skargą. Papiery do ULC mieliśmy przygotowane, ale miło z ich strony że informują o przysługujących prawach.
Poszła więc skarga do ULC na ich wzorze. Po jakiś dwóch tygodniach przyszedł list polecony za potwierdzeniem odbioru, że skargę przyjęli i będzie ona rozpatrzona.
Jakiś miesiąc później przyszedł email z ULC o następującej treści:
"w związku z Pana skargą dot. lotu o oznaczeniu kodowym W6 1751 skontaktował się z Nami przewoźnik lotniczy, który gotowy jest wypłacić Panu należne odszkodowanie, w zamian za zrzeczenie się roszczeń."
Po przesłaniu danych, o które prosili w dalszej części maila, osoba zajmująca się sprawą w ULC napisała że odszkodowania powinno zostać wypłacone do tygodnia i prosi by dać jej znać czy pieniądze wpłynęły. Odszkodowanie zostało wypłacone w ostatnim możliwym dniu, ale zostało wypłacone:)
A kilka dni temu zostało przysłane pismo w wersji papierowej o zakończeniu postępowania.
Jak widać należy się troszkę po gimnastykować aby dostać odszkodowanie, które według prawa jest należne. Liniom lotniczym opłaca się grać na zwłokę, gdyż wiedzą, że po nieprzyznaniu odszkodowania w ich procesie reklamacyjnym niewielka cześć osób zdecyduje się interweniować dalej (znam jedną osobę z tego samego lotu, która poprzestała na reklamacji u przewoźnika).
W tym przypadku było w miarę prosto bo lot odbywał się z terenu RP, więc odpowiednim urzędem był ULC. W przypadku lotów z innych krajów pewnie byłoby troszkę trudniej pisać do zagranicznego odpowiednika ULC, ale przecież formularze są zestandaryzowane z opisem również po angielsku, więc nie jest to niemożliwe.
Mimo wszystko życzę wszystkim czytelnikom lotów bez opóźnień.
0 komentarzy:
Zapraszam do komentowania i dyskusji.
Nie akceptuję wulgaryzmów i komentarzy niedotyczących wpisu, a także z rażącymi błędami ortograficznymi. Takie komentarze i typowy spam z podpisem typu: "Kredyt dla każdego" będą usuwane. Reklamy można kupić przez AdWords lub AdTaily.
Masz jakieś pytanie/sugestię niezwiązaną z postem? Napisz na adres mailowy.